Nowy numer “Znaku”

W nowym numerze Znaku kilka świetnych artykułów nazwanych jednym dramatycznym tytułem: Raport z oblężonego kraju. Piszą o swoich przeżyciach w czasach wojny: Jurij Andruchowycz, Sofija Andruchowycz, Wiktoria Amelina, Wołodymyr Rafiejenko, Petro Jacenko, Taras Prochaśko, Ołena Szeremet, Andrij Łysenko, Jarosław Hrycak, będzie też wiersz Serhija Żadana.

Świat obrazów

„definiowanie fotografii jest nieskończonym ćwiczeniem egzystencjalnym, a nie czystą analizą gatunkową. Jest choćby wyszukiwaniem prawdy w kłamstwie, odbieraniem celu zamiarom – jak bowiem autor pokazuje, mało co tak dobrze mija się z założonym celem, jak intencja fotografa.”

Ze wstępu Marka Bieńczyka do książki Wojciecha Nowickiego:

20200506_115528

Susan Sontag:

“Mamy teraz czasy nostalgiczne, a fotografia czynnie nostalgię upowszechnia. Fotografia -to sztuka żałobna, schyłkowa. Większość fotografowanych przedmiotów jest – tylko dlatego, że zostały sfotografowane – zabarwiona patosem”.

20200506_115544

“Wszystkie fotografie mówią: „Memento mori”. Robiąc zdjęcie, stykamy się ze śmiertelnością, kruchością, przemijalnością innej osoby lub rzeczy. Właśnie dlatego, że wybieramy jakąś chwilę, wykrawamy ją i zamrażamy, wszystkie zdjęcia stanowią świadectwo nieubłagalnego przemijania.”

Fotografia to zarówno pseudoobecność, jak i świadectwo nieobecności.

 

Wspaniałe i wzruszające wspomnienie syna o Susan Sontag:

20200506_115520

 

 

Nie złorzecz trosce

Pamiętnik Stanisława Brzozowskiego (1878-1911) został wydany w 1913 roku we Lwowie, już po śmierci pisarza i filozofa. Pisał go w ostatnim roku swojego życia, był już wtedy ciężko chory.

Starać się, aby ani  jeden dzień nie przechodził bez wzniesienia się myślą do zasadniczych celów i zadań.

20200506_115504

Uczciwość myślowa jest najtrudniejszą rzeczą. Człowiek o wiele łatwiej zdobywa się na wszystko inne, niż na zrozumienie, że myśli tylko to, co myśli i tak jak myśli, że nie ma sposobu wydobycia czegoś więcej z własnego procesu myślowego, niż z natury wewnętrznej treści naszego życia i całokształtu jego stosunków do poprzedzających nas i współczesnych nam procesów życiowych on zawiera.

 

Twój obraz nie zgaśnie

rilke2

Te listy są niebezpieczne. Mają w sobie moc wulkanu. Słabych zmiatają, nie zostawiają zakładników.

Monachium, czwartek 3 czerwca 1897

„Pieśni tęsknoty. One to będą dźwięczeć jak dawniej zawsze w mych listach, czasem rozgłośnie, a czasami szeptem tajemnym, który tylko Ty możesz wyczuć.. Za każdym razem jednak inne będą niż dotychczas te moje pieśni. Albowiem zajrzałem mojej tęsknocie w oczy, a ona mnie poprowadzi najpewniejszą dłonią.

Każdego mego słowa dotknij swą mocą szczerozłotą, a jak z gotyckiego relikwiarza wypłynie z nich dla Ciebie roziskrzony strumień mej nieograniczonej czułości.

Słowa me skryją w sobie każdą najulotniejszą myśl, pragnienie, każde me marzenie. A Ty, Pani, je wszystkie rozpoznasz.

…. Czy Pani lubi róże? Bo mnie się wydaje, że one wszystkie na świecie kwitną dla Pani i dzięki Niej – i że Pani ich się tylko wielkodusznie wyrzekał, by wiosna mogła je przejąć dla siebie, jak gdyby były jej własnością.

Gdyby świat zniknął od krańca po kraniec

I wszystko w nicość się zwaliło

Wdzięczność bez granic do Ciebie zostanie,

Na zawsze przetrwa bezgraniczna miłość!..

Gdyby strofy te nie istniały, napisałbym je teraz. Jak to wspaniale, że istnieją. Dzięki nim zachodzi we mnie rzecz osobliwa: mogę oto całe me szczęście wyrazić Pani własnymi słowami, a więc musi Pani to moje szczęście rozumieć. Prawda?

I jeszcze adres mój w Pradze: plac Wacława 66. Oficyna. III piętro.

 

Tak. To prawda. Po każdym uczuciu zachowujemy jakąś prawdę, bo nie ma przecież fałszu w miłości. Obdarzeni jesteśmy. Już nic się nie zmieni. Stało się i jest.

Adresatką listów Rilkego jest Lou Andreas Salome – pisarka i kobieta niezależna.

Lou Salome stanie się najwierniejszą przyjaciółką Rilkego. A on będzie się jej zwierzał do końca życia.

Monachium, czwartek 3 czerwca 1897

………….

Gdyby strofy te nie istniały, napisałbym je teraz. Jak to wspaniale, że istnieją. Dzięki nim zachodzi w e mnie rzecz osobliwa, mogę oto całe me szczęście wyrazić Pani własnymi słowami, a więc musi Pani to moje szczęście rozumieć. Prawda?

Do zobaczenia.

Rene

I jeszcze adres mój w Pradze: Plac Wacława 66. Oficyna. III piętro. Sądzę jednak, że będę już z powrotem, zanim mnie zdoła tam jakiś list dosięgnąć.

 

Monachium, 8 czerwca 1897, Wtorek

Była to jedna z rzadkich godzin. Godziny takie są niczym wyspa tonąca w gęstwinie kwiecia: fale oddychają łagodnie za obronnym wałem wiosny i żadna łódka nie wypływa z przeszłości i żadna nie chce płynąć dalej w przyszłość.

Tych godzin na wyspie nie może zmącić nawet myśl, że potem nastąpi powrót do codzienności. Trwają swobodne, uwolnione od wszystkich innych, jakby w jakimś drugim, wyższym bycie.

 

Monachium, 9 czerwca 1897, Środa wieczorem

O Ty najszczodrobliwsza! Jestem wszystkim, czym tylko chcesz. Mogę być niewolnikiem albo królem, zależę od Twego gniewu lub uśmiechu. Lecz to czym się stanę, tylko w Twojej jest mocy.

Będę Ci to często i ciągle powtarzał. Wyznanie to będzie we mnie dojrzewać coraz wyraźniej, coraz jaśniej. Az kiedyś powiem Ci najprościej i Ty mnie najprościej zrozumiesz, i wówczas nadejdzie nasze lato. I trwać będzie przez wszystkie dni Twojego

Rene

Czy przyjdziesz dzisiaj?

 

Sopot, 6 lipca 1898

Twoje struny są bogate i jak długo będę mógł iść, Ty zawsze będziesz przede mną. Bitwy moje stały się już od dawna Twoimi zwycięstwami…

Obyś tak zawsze kroczyła przede mną, o Ty, Najdroższa, Jedyna, Święta!

Tyś nie jest dla mnie jedynym celem, Tyś jest tysiącem celów…

 

Oberneuland pod Bremą, 11 sierpnia 1903

rilke3

 

20200506_115412

Czujesz, jak trudno odnaleźć drogę

Od jednego istnienia do drugiego?

Oto słońca były jako pieśni…

I nagle góry stoją zasłuchane,

A tyś samotny został ze swym lękiem.

23.07.98, Oliwa

Poezja dla początkujących

Adam Zagajewski wprowadza nas w magię i tajemnice poezji.

Nieskończoność poezji jest niepewna, kapryśna, wydaje się nawet, że jest –  lub bywa – skończona.

23

Także silniej czy słabiej wyrażone przekonania filozoficzne czy etyczne autora są czymś trwałym w tkance wiersza. Ale prawdziwym motorem poezji jest co innego, jest olśnienie, które zrywa ciągłość, nadaje kierunek wierszowi, nie łączy się automatycznie i gładko z tym, co stałe jest momentem rewolucyjnym, nieprzewidywalnym, trochę dzikim. Poeta chciałby być poważnym, odpowiedzialnym autorem, chciałby działać na rzecz prawdy i dobra. A tu pod skórą jego wierszy kryje się coś nieoswojonego…

Nieśmiertelność

1

Autorem, tych pięknych treścią i szatą graficzną książek, jest Profesor Andrzej Szczeklik (1938-2012) – specjalista w dziedzinie kardiologii i pulmonologii.

Humanista i poeta a nade wszystko nadzwyczajny lekarz, opiekun i przyjaciel pacjentów a szczególnie artystów, którzy u niego leczyli się.

Promocję książki Profesora „Kore” wspomina Adam Zagajewski:

2“Sama książka była jednak poważna; byłem poruszony – jej treścią, ale i faktem, że w postaci Autora objawił się pisarz niezwykły, łączący wrażliwość i erudycję humanistyczną z podziwu godną biegłością w naukach ścisłych.”

Warto zajrzeć do tych wspaniałych książek, w których znajdziemy próby rozwikłania tajemnic ludzkiego organizmu i duszy, tego ulotnego czegoś w nas, które być może więcej pomaga w leczeniu niż sobie wyobrażamy.

4

5

Sztuka Wolności

Książka Bernadette McDonald o Wojtku Kurtyce jest pod wieloma względami niezwykła.

kurtyDoświadczenie przemiany, stan uniesienia, ufność, jedność ze światłem i przestrzenią – to uczucia które towarzyszą wspinaczom.

“Wspinaczka jest drogą do odmiennych stanów świadomości”

“Jeśli doświadczenia siły i miłości nie potrafisz przenieść z gór do swojego normalnego życia i przekazać go innym to wspinaczka nie ma sensu”

Zeszyty Literackie

1

Na biurku leży ostatni numer Zeszytów Literackich – nr 144, przyszedł do mnie w dniu, w którym zmarł Kazimierz Kutz. Tak dwa smutne wydarzenia zbiegły się w jednym dniu.

Nie mogę pogodzić się z pożegnaniem Zeszytów. Od roku były już zagrożone. Jednak zawsze znajdowały się pieniądze na ich wydawanie.

Powstały w 1982 roku, od początku Redaktorką Naczelną jest pani Barbara Toruńczyk 2wspierana przez fantastyczny zespół redakcyjny.

Z Zeszytami współpracowali: Stanisław Barańczak, Josif Brodski, Józef Czapski, Czesław Miłosz, Timothy Garton Ash, Zbigniew Herbert, Krzysztof Jung, Leszek Kołakowski, Jan Kott, Paweł Hertz, Jacek Woźniakowski, Wojciech Karpiński, Ewa Kuryluk, Ewa Bieńkowska, Roberto Salvadori, Tomas Venclova, Adam Zagajewski, Marek Zagańczyk.

Znak graficzny Zeszytów zaprojektował Jan Lebenstein.

Kwartalnik Literacki wychodził najpierw w Paryżu, a po 1989 roku przeniesiono redakcję do Warszawy.

Wydawca Zeszytów była Agora, później Fundacja Zeszytów Literackich, w 2017 roku Agora wycofała się z finansowania.

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie przyznało dotacji i tak oto kończy się niepowtarzalny rozdział w kulturze polskiej.

Bo Zeszyty były doskonałym pomostem między literaturą emigracyjną i krajową. Drukowały  teksty najlepszych polskich i zagranicznych twórców. Wypracowały unikatowe środowisko kulturalne, które tworzyli, co ważne,  autorzy różnych pokoleń.

Działy Zeszytów Literackich to: Europa Środkowa, Proza, Poezja, Podróże.

Powstawały również świetne numery tematyczne: Portrety współpracowników pisma – Michała Bristigera, Josifa Brodskiego, Marka Edelmana, Julii Hartwig, Zbigniewa Herberta, Pawła Hertza, Jana Kotta, Jacka Kuronia, Jana Lebensteina, Claudia Marisa.

Portrety miast (Królewiec, Moskwa, Petersburg, Praga, Triest, Wenecja) i portrety artystów – Chatwina, Blixen, Chopina, Białoszewskiego, Maraia, Leigh Fermora, Sebalda, Lutosławskiego, Stempowskiego…

Nakładem Zeszytów Literackich wychodziły wspaniałe książki – Pisma Herberta, Miłosza, seria poetycka i specjalna seria podróżnicza, która obejmowała książki Muratowa, Karpińskiego Bieńkowskiej, Maraia, Gorczyńskiej, Herberta, Ugniewskiej, Venclovy.

Pamiętam kiedy pierwszy raz czytałam Fajkę Van Gogha – Wojciecha Karpińskiego, jest tam taki piękny fragment o tym jak trudno wyjść z galerii obrazów, jak oglądamy się jeszcze raz aby zapamiętać, aby zasiało się w nas ziarno wspomnień, które będzie wpływać na nasze życie.

Te chwile do nas powrócą, tak jak powrócą znów Zeszyty Literackie, bo naprawdę trudno wyobrazić sobie literacką kulturę Polski bez nich.

3

Pożegnanie Zeszytów – w ostatnim numerze – nr 144.

 

Zeszyty Literackie

 

 

 

 

 

 

Nie opuszczaj mnie duchu lekki

Poruszający wiersz Czesława Miłosza rozpoczyna ostatni sto czterdziesty czwarty numer Zeszytów Literackich ..

***

Nie opuszczaj mnie, duchu lekki, dajmonionie żywiony
Nieznaną hormonalną intencją sił podziemnych.
Nadaję tobie imię, wzywam, biedny człowiek,
Bo z prośbami ziemskimi jak zwracać się do aniołów,
Którzy nawet podziału na osobne istoty nie znają
A tym bardziej głodu naszych pięciu zmysłów.
Nagle zrozumiałem, że nie mam nic i że jestem bezbronny.
Jeżeli odejdziesz będę jak piaskowa ławica z której odleciało ptactwo,
Jak dom bez okien i śladu po mieszkańcach.
Jak skrzypce, których nikt więcej nie dotknie.
Chciałem wierzyć, że będziesz ze mną aż do śmierci,
Że tylko inni muszą mieszkać na jałowej równinie starości
Bez barw, zapachów, muzyki, zachwytu,
Pod słońcem mierzącym czas jakby było klepsydrą,
Aż po zachód ostatni, sen i otępienie.
Ale ty jesteś darem tak mało zasłużonym,
Że co dzień powtarzam sobie: już pora, zgódź się,
Niech umieją śmiertelni przyjmować utratę.
Tylko że dalej rytmy składają się same,
I wdycham zapach wiosny, kocham, jesteś ze mną.

Orfeusz

20180929_145432.jpg

Nie mogę tam wrócić, nie mogę już pójść po raz drugi do domu za zakrętem.

Pewnie i ty nie zaznasz szczęścia – szeptała Eurydyka.

Była zbyt zdumiona i zdenerwowana tym, co się stało.

Usiadła na kamieniu przy pochodni, która nie daje wiele światła, ale jednak rozjaśnia mroki korytarza.

— Hej, panienko — woła ktoś tocząc przed sobą jakiś duży przedmiot.

Schyliła głowę.

— Nie boisz się, sama tutaj?

— Tutaj? — spojrzała na pytającego.

— No nie wiesz, że lepiej stąd  zniknąć? — zapytał, człowiek z przedmiotem.

— Zniknąć? Znowu zniknąć? — opuściła ręce Eurydyka.

Mężczyzna przystanął. Podszedł do dziewczyny.

— Skąd tu się wzięłaś? — zapytał cicho.

— Nie wiem — odpowiedziała, połykając łzy.

— Żartujesz.

— Naprawdę, do cholery, nie wiem — chlipnęła.

— Tylko … nie denerwuj się — powiedział cicho.

Siadam na fotelu. W pokoju jest już ciemno. Czuję znów ten sam ból. Ból pamięci. Oczy mnie pieką, w głowie szumi. W kuchni słychać nalewanie herbaty z czajniczka. To matka. Ona dawno nie żyje. Dni mijają, lata odchodzą szybciej niż miesiące, wszystko mi się myli.

Matka przynosi herbatę, stawia na małym stoliczku, widzę koronkowe zakończenie rękawa jej bluzki, ale nie zdążam odwrócić się, aby przypomnieć sobie matczyną sylwetkę.

Gorąca, pachnąca herbata wygląda całkiem realnie. Biorę szklankę do ręki i piję jeden łyk. Przymykam oczy, dzieciństwo nie wróci wraz z tym różanym smakiem. Teraźniejszość jest tutaj. Bardziej nierealna niż przeszłość.

Ma tylko różany zapach herbaty. Ale zapach można sobie wyobrazić, a raczej można sobie przypomnieć, wtedy możesz przyjrzeć się tej dawnej chwili.

 

 

 

 

 

Warhol i Dali – geniusz wszechstronny

Wrocławska wystawa w Muzeum Teatru im. Henryka Tomaszewskiego:

20180929_14370820180929_14374220180929_14394320180929_14394820180929_14401020180929_14410320180929_14410720180929_14412920180929_14441220180929_14443020180929_14441220180929_14421320180929_14414720180929_14433720180929_14434520180929_14504920180929_144823_00120180929_14474420180929_14502520180929_14471420180929_14522120180929_14514920180929_14465920180929_144430

20180929_14361820180929_143700

Spotkali  się w niedzielę, 19 marca 1979 roku… Dali podpisał książkę dla Andy’ego.

Andy napisał w swoim dzienniku, że Dali jest pełen pomysłów i wyprzedza wszystko w wielu tematach, ale w niektórych jest z tyłu… To dziwne.

Dali – surrealista i biznesmen

Salvadore Dali, niezwykle utalentowany syn notariusza z hiszpańskiego miasta Figueres, doskonale odnajdywał się w każdej sytuacji i miał w życiu sporo szczęścia. Jako początkujący artysta podziwiał prace Picassa, potem spotkał malarza, co w dużej mierze zmieniło jego życie.

Wprawdzie zaprzeczał jakoby dzieła twórcy kubizmu go fascynowały, ale podglądanie Picassa i innych mistrzów paryskiej bohemy okazało się lekcją na całe życie. Bo w Paryżu właśnie Dali zafascynował się surrealizmem i tak dalece realizował na płótnach wizje podświadomości, że do dziś ruch artystyczny kojarzony jest w pierwszej kolejności z nazwiskiem Hiszpana.

Sztukę autopromocji Dali opanował do perfekcji. Zrobił karierę nie tylko w Europie, zachwyciła się nim Ameryka. W zamawianiu portretów prześcigali się członkowie socjety, zaś w Hollywood Dali zaprojektował słynną sekwencję snu do filmu samego Alfreda Hitchcocka.

Andy Warhol, Amerykanin z krwi i kości

Urodzony w Pittsburgu Warhol był dzieckiem słowackich emigrantów, ale karierę zrobił już w prawdziwie amerykańskim stylu. Od tworzenia ilustracji butów i tortów do czasopism i książek po sitodruki z najbardziej amerykańskimi przedmiotami codziennego użytku – symbolem dolara, czy zupą Campbell’s w metalowej puszce.

Potem przyszła kolej na powielanie znanych wizerunków postaci kultury masowej – od legendarnej pokolorowanej Marilyn Monroe, Elvisa Presleya z rewolwerem, pierwszej damy Jackie Kennedy czy buntownika Marlona Brando po wizerunek Michaela Jacksona i Mao Tse Tunga. Prawdziwą karierę Warhol zrobił w Nowym Jorku, przekonując wszystkich, że kiedyś będą sławni przez 15 minut.

Pracował w legendarnej potem, założonej przez siebie The Factory, studiu, które nazwał fabryką, bo wytwarzano tam zarówno sitodruki, jak i gwiazdy. To tam narodziła się legenda Eddie Sedgwick, słynnej muzy Warhola, tam spotykali się członkowie zespołu Velvet Underground, bywali artyści, muzycy, celebryci i znudzeni członkowie socjety. Na wystawie w Muzeum Teatru znajdzie się̨ również̇ replika wnętrz owianego sławą The Factory.

https://www.wroclaw.pl/wystawa-dali-warhol-we-wroclawiu